poniedziałek, 28 grudnia 2020

Rok 2020


Bycie wdzięcznym nie oznacza, że wszystko jest dobre. 
Oznacza jedynie, że potrafisz to zaakceptować jako dar.
                         - Roy t. Bennet-


Nadchodzi koniec roku 2020, roku, w którym przynajmniej teoretycznie powinnam była mieć (za) dużo czasu na myślenie i produkować (mądry) wpis za wpisem. (Jakoś nie wyszło.)

Dlatego piszę choć blogowe podsumowanie (prawie) minionego roku na wolnym (wy)pasie  i może zapoczątkuję nową modę na  minimalistycznego bloga.                                 

Tylko jeden post rocznie. Subskrybuj mnie śmiało ;)



2020 nie był dla nas złym rokiem. Powiedziałabym wręcz, że   2020 obszedł się z nami bardzo łagodnie. (Teraz moment na decyzję - czy mogę napisać, dlaczego uważam, że ten rok był  dobry, skoro wiem, że wiele z Was kopnął mocno w co tylko mógł, czy jednak trochę go zdemonizować a potem rzucić kilka złotych myśli, że każdy z nas potrzebował trochę zatrzymania i że będzie lepiej i jeszcze będzie przepięknie). To  tylko takie chwilowe zawahanie nad klawiaturą, mała dygresja, bo i tak napiszę co myślę. Chciałabym tylko podkreślić, że całkowicie rozumiem  masową niechęć do 2020 a raczej przeogromną chęć pożegnania go już raz na zawsze. (a kysz!)


My w  2020 jako mieszkańcy chaty na odludziu znaleźliśmy się w uprzywilejowanej sytuacji. Nasza wolność osobista została ograniczona w znacznie mniejszym stopniu niż w przypadku większości ludzi, a przynajmniej znacznie mniej to  ograniczenie odczuliśmy. 

Od lat ludzie przyjeżdżali, patrzyli, mówili, że fajnie na tej naszej górce ale, że tak na stałe to chyba jednak nie. My  sami przez ostatnie lata miotaliśmy się trochę między miastem a naszym odludziem nie mogąc się zdecydować a tu proszę- 2020 zadecydował  za nas.

Podczas pierwszego lock downu zdążyliśmy zrobić jakieś 2/3 rzeczy z  listy  do zrobienia: "ważne choć  nie (bardzo, bardzo?) pilne".

Uporządkowaliśmy gospodarstwo.

Skończyliśmy wszystkie remonty, w tym odświeżyliśmy starą chatkę przy lesie.

Zmieniliśmy trochę krajobraz wokół chaty ;)

Zamontowaliśmy pompy ciepła.

Założyliśmy grządki permakulturowe -  jesteśmy bardzo początkującymi ;) farmerami ale nie poddamy się!

W końcu mieliśmy czas na codzienne spacery, a  nasz syn przez cały miesiąc miał na miejscu Babcię.

 W ciągu całego roku dodatkowo:

Przybyły nam 2 psy i 3 koty! (choć jeden z kotów chyba wybrał życie z kotką sąsiada);)

Skończyliśmy budowę swojego prywatnego dom(k)u.

Rozpoczęliśmy projekt sauna, który  jest już na ukończeniu.

Udało nam się (kilka razy!) wyjechać na wakacje - również dzięki temu, że chata przez całe lato była świetnie zaopiekowane przez super ludzi.

Sezon letni  był piękny:

- może dlatego, że odwiedziło nas dużo ludzi

- może dlatego, że posiłki były tak  kochane i kolorowe jak fenomenalna ekipa, która je tworzyła




- może dlatego, że przez cały lipiec i sierpień, nie mieliśmy żadnej "nowej" grupy - wszyscy organizatorzy warsztatów byli już u nas wcześniej i ze wszystkimi zdążyliśmy się  choć trochę zaprzyjaźnić

- może dlatego, że po prostu odwiedzają nas sami fajni, ciekawi, barwni ludzie, do tego chcą się z nami dzielić swoimi historiami

- może dlatego, że regularnie przyjeżdżały do nas dziewczyny z Yurta Spa ze swoimi magicznymi masażami, dźwiękami gongów oraz instrumentów z całego świata; nie wspominając już o energii ich głosów, które utulały nas wieczorami do snu

- może dlatego, że mieszkamy w lesie i cały rok dało się normalnie oddychać, a drzewa i zieleń dawały nam moc i nadzieję na lepsze jutro

- a może to dzięki Magdzie, Michałowi, Grażynie, Krysi,  Dorocie, Sylwii, Oldze, Monice, Justynie, Marcie, Reni, Natalii, Karolinie i wielu innym wspaniałym kobietom, które przywiodły  do nas jeszcze więcej wspaniałych kobiet (i mężczyzn też, choć w mniejszości) - dziękujemy Wam za zaufanie <3


-dziękujemy też bardzo wszystkim dobrym ludziom, którzy podczas naszych nieobecności opiekowali się domem, dając nam przestrzeń na realizowanie naszych małych projektów; każdy z Was wniósł coś cennego 

Na zdjęciu obok mural  zaprojektowany i  wykonany przez Olę (strona Ezorcyna), która robi też magiczne tatuaże - polecam- sprawdziłam, na własnej skórze. Symbol ten, chroniący przed "złymi mocami" był dawniej używany na belkach stropowych domów i znajdziecie go też u nas w  starej chacie.

Kończąc swój nieco przydługi wywód (wiecie -  tylko jeden tekst rocznie) mam nadzieję, że wszystko wróci w końcu do normalności, jeśli nie tej starej to jakiejś nowej; i że będzie ona lepsza nie tylko dla nas ludzi, ale też dla ziemi, na której żyjemy. Wszystkiego dobrego dla Was.

                                                                    N a m a s t e .

























1 komentarz:

  1. Sarenko,
    Pisz więcej blogów.Robi się lepiej na duszy i sercu, gdy się czyta dobre, pozytywne słowa. Fajnie.


    OdpowiedzUsuń

Teraz Twoja kolej :)
Jesteśmy zawsze ciekawi Twojej opinii, więc jeśli tylko masz ochotę zostaw komentarz.