wtorek, 14 kwietnia 2015

O wdzięczności i znakach STOP

Jeśli jedynym słowem, jakim modlisz się przez całe życie, jest „dziękuję” – to wystarczy.
Mistrz Eckhart

Jadę sobie autem przez miasto i nagle przechodzę na inny wymiar świadomości. Myślę świeci słońce, jest pięknie, jestem zdrowa, mam zdrowych rodziców, dzień należy do mnie.  W dosłownie kilka sekund ogarnia mnie wielkie poczucie szczęścia. Zdarza mi się czasem to samo jak znajdę leśne poziomki, ktoś przepuści mnie w kolejce do kasy czy uśmiechnie się do mnie na ulicy. 

Wszechogarniające poczucie szczęścia często wywołują we mnie rzeczy, których  równie często w swoim dzikim pędzie nawet nie zauważam. Bezpowrotnie  przegapiając swoją szansę na chwilę radości.

Każdy chce być szczęśliwy. Dla każdego szczęście to coś innego, każdy dąży do niego na swój sposób, a jednak potrzeba szczęścia łączy nas wszystkich.
Dokoła nas jest sporo ludzi, którzy mają bardzo wiele, a nie są szczęśliwi. Bo chcą czegoś innego. Są też ludzie, których los doświadcza okrutnie i nikt nie chciałby być na ich miejscu  - 
a  są szczęśliwi. Dlaczego? Bo są wdzięczni.

Ponoć to nie szczęście wywołuje wdzięczność, tylko wdzięczność wywołuje szczęście. Wdzięczność  jest więc najprostszą drogą do szczęścia.
Trudno jednak być wdzięcznym za przeciwności losu, które nie oszukujmy się, życie ma w pogotowiu dla każdego z nas.
Wg pewnego mądrego mnicha (Dawid Steindl - Rast) nie chodzi o to, żeby być wdzięcznym ZA każde, nawet to przykre doświadczenie, ale o to, żeby być wdzięcznym w każdej danej  (nam) chwili. Bo każda dana (nam) chwila, to okazja.

Jak to zrobić?
Najpierw trzeba się prostu zatrzymać. 
Bo lecąc przez życie często nie dostrzegamy okazji jakie niosą ze sobą chwile.

Zatrzymaj się. 
Rozglądnij się. 
Dopiero wtedy działaj.

To takie proste.
I takie trudne.
Bo w życiu większości z nas nie ma znaków STOP.
Musimy sami je sobie postawić.

Przez całe wakacje w chacie nie mieliśmy prysznica i bieżącej wody w domu. (Poza małym kranikiem i podstawionym pod niego plastikowym wiadrem). Po weekendzie zawsze wracaliśmy do domu mocno przykurzeni i przybrudzeni. Pod koniec wakacji zamontowali nam wannę - nadal nie było baterii,  ale zagrzaliśmy na piecu garnki  z wodą i wykąpaliśmy się. Po raz pierwszy w naszej chacie na wsi, w ciepłej wodzie, 
a nie w beczce z deszczówką. Jakież to było szczęście. Cieszyła nas ta kąpiel  jak dzieci cieszy prezent od Mikołaja. Potem zamontowaliśmy krany i piec, a kąpiel spowszedniała. Postanowiłam nad wanną przykręcić tabliczkę „Gorąca kąpiel” - taki mój znak STOP, który  przypomina mi  uczucie radości z "pierwszego razu". Pozwala mi się zatrzymać za każdym razem kiedy wejdę do łazienki. Działa.


Jak już się zatrzymasz - rozejrzyj się dobrze. Otwórz oczy, uszy, nos i serce.
Dopiero potem działaj.
Możesz zrobić  wszystko to,  co życie umożliwia Ci w tej danej chwili. 

I uwierz  -  większości danych nam chwil oferuje  okazję do radości.